2016-12-12
Mam znosić krzywdę, bo do tego zmusza mnie nauka Kościoła? Ale czy ja jestem przysłowiowym „chłopcem do bicia”? I co to za Bóg, który nie pozwala mi się bronić?
Na kolejnym spotkaniu z cyklu „Odważ się na miłosierdzie”, które odbyło się 1 października w Centrum Dialogu przy ul. Łaziennej 22 w Toruniu, paulin, opiekun wspólnoty Małe Uwielbienie w Toruniu o. Tomasz Chmielewski objaśniał, na czym powinna polegać realizacja uczynku krzywdy cierpliwie znosić. Organizatorem cyklu spotkań jest „Głos z Torunia”.
Pułapki
O. Tomasz Chmielewski OSPPE przedstawił kilka sytuacji, które z uwagi na błędne podejście człowieka, mogą stać się dla niego pułapką prowadzącą do zerwania relacji z Bogiem. Najczęściej do uczynku mówiącego o cierpliwym znoszeniu krzywd podchodzimy jak do przymusu narzuconego przez Kościół, a w gruncie rzeczy wewnętrznie się z tym nie zgadzamy. Błąd takiego pojmowania sprawy polega na tym, że skazujemy się na ciągłą walkę i brak miłości wobec samego siebie. Często też odchodzimy z Kościoła, bo nie chcemy być z Bogiem, który nie pozwala siebie obronić. - Nie dostrzegamy faktu, że przecież Pan Bóg nie mówi „siedź cicho i cierp, bo tak” – podkreślał prelegent. Niekiedy też wydaje nam się, że mamy być takimi „chłopcami do bicia” i jak ta ewangeliczna owca między wilki wpuszczona mamy być potulni. I jeszcze trzeba tzw. drugi policzek nadstawić, bo… bo trzeba. A czy rzeczywiście trzeba spełniać uczynki miłosierdzia? Oczywiście, że nie trzeba! Brzmi to nieco dziwnie, zwłaszcza w trwającym właśnie Nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia. Zadając to kontrowersyjne pytanie paulin podkreślił, że nie można spełniać uczynków miłosierdzia z uwagi na nakaz, ale z wewnętrzną zgodą, wolą i po to, by samemu miłosierdzia dostąpić. – A kto najbardziej potrzebuje miłosierdzia? Ten, kto sam źle postępuje lub postępował – mówił o. Chmielewski.
Chrześcijanin…
Co zatem robić, by właściwie wypełniać uczynek krzywdy cierpliwie znosić? O. Tomasz podkreślił, że przede wszystkim należy pamiętać, iż jest się chrześcijaninem, a chrześcijanin myśli. Myśli nad tym, co jest dobre, a co nie. Niekiedy bowiem znoszenie krzywdy może być złe zarówno dla tego krzywdzonego, jak i dla innych. Chrześcijanin również napomina. Zalecenie „krzywdy cierpliwie znosić” nie „kasuje” popełnionych czynów i nie odbiera prawa do uświadomienia bliźniemu, że to, co robi, sprawia przykrość, czy ból. Czasem zarzutem jest fakt, że przecież Jezus też cierpiał na krzyżu, więc i Jego wyznawcy powinni. Zapomina się jednak o tym, że Jezus zgodził się na cierpienie i śmierć, bo miał w tym cel, którym było zbawienie człowieka. Poza tym sprzeciwiał się bezsensownemu uderzeniu Go przy rozmowie z arcykapłanem mówiąc: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze to dlaczego mnie bijesz?” (J 18, 23).
Prelegent podkreślił również, że chrześcijanin kocha, choć czasem ma tendencje, by nie kochać tych, co go krzywdzą. A odniesieniem winna być miłość Boga, który nie uzależnia jej od żadnego czynnika. Swoistą konsekwencją miłości jest wybaczenie, które jako proces może niekiedy trwać przez lata. – Czasem ważna jest już sama chęć wybaczenia, bo jak zechcemy wybaczyć to Pan Bóg na pewno coś z tym zrobi – mówił o. Tomasz. – Wybaczenie to spojrzenie na krzywdę z pokojem w sercu – wiem, pamiętam, ale już mnie to nie zabija – dodał paulin. Nie zabija i nie popycha w stronę zemsty, bo sama wyrządzona krzywda jest już poczynionym złem. Chrześcijanin z rozmysłem nie pomnaża zła, choć powinien mieć świadomość, że mimo wszystko sam nie jest ideałem i również wyrządza krzywdy. W swojej ludzkiej ułomności jednak powinien pracować nad sobą i nieustannie starać się upodabniać do Boga.
Dla dobra
Podsumowując spotkanie o. Tomasz Chmielewski OSPPE jeszcze raz podkreślił istotę chrześcijańskiego cierpliwego znoszenia krzywd. Jest nią intencja. Błędem jest myśleć, że chrześcijanin powinien znosić wyrządzane mu krzywdy, bo powinien. Takie cierpienie nie ma sensu. Nabiera go jedynie wtedy, gdy jest w nim jakiś cel. Należy pamiętać również, by zdobyć się na refleksję, że cierpimy, bo właśnie tak chce Pan Bóg, a w zamian za tę znoszoną krzywdę, obdarzy nas dobrem. Czasem też Pan Bóg dopuszcza wyrządzanie krzywdy, by nauczyć nas kochać.
Joanna Twardowska/Głos z Torunia